Kilka dni temu przechadzałem się myślami po drogach własnego życia. Jego trudne zaułki przytłaczały mnie, choć serce szeptało "nie trać ducha". Odczułem nagle jakby Bożą obecność...
Zapytał mnie, "Kochasz mnie?"
Odpowiedziałem, "Oczywiście, Boże! Jesteś moim Panem i Zbawicielem!"
Następnie zapytał, "Gdybyś był fizycznie upośledzony, kochałbyś mnie nadal?"
Byłem zaskoczony. Spojrzałem w dół na moje ręce, nogi i resztę mojego ciała i zastanawiałem się jak wielu rzeczy nie mógłbym robić, rzeczy nad którymi do tej pory wcale nie zastanawiałem się. Odpowiedziałem, "Byłoby ciężko. Panie, ale nadal Kochałbym Cię."
Następnie Pan powiedział, "Gdybyś był ślepy, podziwiałbyś wciąż moje stworzenie?"
Pomyślałem sobie: "Jak mógłbym podziwiać coś bez możliwości zobaczenia tego?". Myśli natychmiast podążyły wtedy do wszystkich niewidomych ludzi na świecie i o tym, że wielu z nich kocha Boga i Jego stworzenie. Odpowiedziałem więc: "Trudno myśleć o tym, ale nadal Kochałbym Cię."
Potem Pan zapytał mnie: "Gdybyś był głuchy, słuchałbyś nadal mojego słowa?"
Jak mógłbym słuchać czegokolwiek będąc głuchym? Zrozumiałem jednak, że słuchanie Bożego Słowa nie odbywa się przez uszy, lecz sercem. Odpowiedziałem: "Byłoby ciężko, ale ciągle słuchałbym Twojego słowa."
Następnie Pan zapytał, "Gdybyś był niemy, chwaliłbyś nadal Moje Imię?"
Jak mógłbym Go wielbić bez głosu? Uświadomiłem sobie, że Bóg pragnie abyśmy śpiewali z naszych serc i dusz. Dźwięki nie mają tak wielkiego znaczenia. Chwalenie Boga to przecież nie tylko pieśni. Prześladowani ludzie, chwalą przecież Boga własnym dziękczynieniem. Mimo, że do końca tego nie rozumiałem, odpowiedziałem ponownie: "Nawet gdybym nie mógł śpiewać, ciągle chwaliłbym Twoje Imię."
W końcu Pan zapytał, "Naprawdę Mnie Kochasz?"
Z odwagą i mocnym przekonaniem odparłem zdecydowanie: "Tak, Panie, kocham Cię ponieważ jesteś jedynym i prawdziwym Bogiem!"
Myślałem, że to wystarczy, lecz Bóg zapytał, "DLACZEGO W TAKIM RAZIE GRZESZYSZ?" Odpowiedziałem, "Ponieważ jestem tylko człowiekiem, nie jestem doskonały."
Na to On odrzekł: "DLACZEGO ZATEM W CZASIE SPOKOJU TAK CZĘSTO ODCHODZISZ JAK NAJDALEJ? DLACZEGO TYLKO W KŁOPOTACH MODLISZ SIĘ NAJGORLIWIEJ?"
Cisza. Łzy płynęły po mojej twarzy.
Pan kontynuował: "Dlaczego ŚPIEWASZ tylko w czasie nabożeństw i ewangelizacji? Dlaczego spotykasz się ze Mną na dłużej tylko w czasie uwielbiania? Dlaczego tak egoistycznie patrzysz na siebie? Dlaczego prosisz bez wiary?"
Łzy w dalszym ciągu spływały po moich policzkach.
"Dlaczego wstydzisz się Mnie? Dlaczego nie zwiastujesz DOBREJ Nowiny tylko podpierasz się w swoim życiu przykładami ludzi, którzy nie podążają moimi Drogami? Dlaczego gdy jest ci źle albo jesteś prześladowany, wołasz częściej do innych, podczas gdy JA oferuję ci Moje ramię aby się wypłakał? Dlaczego szukasz wymówek, gdy daję ci okazje do służenia w Moim Imieniu?"
Próbowałem odpowiedzieć, ale nie miałem żadnej odpowiedzi na ustach.
"Obdarzyłem cię życiem. Nie chcę abyś odrzucał ten dar. Pobłogosławiłem cię talentami, abyś Mi służył, a ty ciągle się odwracasz. Objawiłem ci Moje Słowo, ale ty nie robisz postępu w jego poznaniu. Przemawiam do ciebie, ale twoje uszy są zamknięte. Obdarzam cię Swoimi błogosławieństwami, ale ty odwracasz wzrok. Posyłam ci Swoje sługi, ale ty ciągle siedzisz bezczynnie gdy oni pracują. Słyszałem wszystkie twoje modlitwy i zawsze odpowiadam na nie!"
- "CZY NAPRAWDĘ MNIE KOCHASZ?"
Nie potrafiłem odpowiedzieć. Jak mógłbym? Byłem tak bardzo zawstydzony. Nie miałem żadnej wymówki. Cóż mogłem odpowiedzieć. Gdy moje serce krzyczało, a łzy dalej płynęły, powiedziałem, "Proszę, wybacz mi Panie. Jestem niegodny być Twoim dzieckiem."
Pan odpowiedział, "Na tym polega Moja Łaska, dziecko."
Zapytałem: "Dlaczego ciągle mi wybaczasz? Dlaczego i za co tak bardzo mnie Kochasz?"
Pan odpowiedział: "Ponieważ jesteś Moim stworzeniem. Jesteś MOIM dzieckiem. Nigdy cię nie opuszczę. Kiedy będziesz płakać, okażę ci współczucie i będę płakać z tobą. Kiedy będziesz krzyczeć z radości, będę śmiać się z tobą. Kiedy będziesz załamany, zachęcę cię. Kiedy upadniesz, podniosę ciebie. Kiedy będziesz zmęczony, poniosę cię. Będę z tobą aż do końca dni i zawsze będę cię Kochał."
Nigdy wcześniej tak nie płakałem. Jak mogłem być taki zimny? Jak mogłem tak Jego ranić? Po chwili zdobyłem się na odwagę i zapytałem Go ponownie: "Naprawdę tak bardzo mnie Kochasz?"
Pan wyciągnął Swoje ramiona i zobaczyłem jak żywe Jego przebite ręce. Upadłem do stóp Chrystusa, mojego Zbawiciela. I po raz pierwszy modliłem się pragnąc całym sobą odmienić swoje życie.
Tamtego wieczora chyba pierwszy raz w życiu zupełnie świadomie zdałem sobie sprawę z cierpienia, jakie również za mnie poniósł sam Bóg przed wiekami abym dziś mógł żyć! Poświęcił swego syna, byśmy mogli żyć. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego ta śmierć była konieczna, dlaczego nie można było rozwiązać tego inną drogą. Widocznie nie można było... Nasz Pan - Jezus Chrystus, kiedy chodził jeszcze po ziemi, wypowiedział takie słowa:
"Większej miłości nikt nie ma, nad tę, jak gdy kto życie swoje oddaje za przyjaciół swoich"
(autor nieznany)
Bóg jest Miłością. Kto doświadczył Boga ten poznał Miłość. Spójrz na swego Przyjaciela - Jezusa. On nie ranił mimo, że sam był poraniony. nie krzywdził mimo, że sam był pokrzywdzony. Nie ubliżał mimo, że sam był zelżony. Do takiej Miłości zaprasza Ciebie Jezus. "Uczcie się ode mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych" (Mt 11,29). Niech te słowa będą dla Ciebie i dla mnie wskazówką na Drodze do prawdziwej Miłości, której każdy z nas tak pragnie.