Był sobie chłopiec Kuba, który miał bardzo zajętych rodziców. Tatuś ciągle gdzieś się śpieszył.
Mama na nic nie miała czasu. Przepraszam! Mówili, nie mogę się z tobą teraz bawić. Nie mam czasu. Gdzie się podział cały ich czas? dziwił się chłopiec Muszę go odnaleźć. Pewnego dnia spakował swój kolorowy plecaczek i wyruszył w podróż. Szedł bardzo długo, aż w końcu zobaczył żelazną wieżę. Na jej dachu kręciło się koło, takie jak rowerowe, tylko o wiele większe. A nad drzwiami wisiała tabliczka: KOPALNIA CZASU. Zwiedzanie od 8.00 do 16.30. W małym okienku siedział jakiś pan. Był odwrócony do Kuby plecami. Na plecach miał wielkie skrzydła... Przepraszam bardzo! zawołał chłopiec. Nie ma zwiedzania mruknął pan, nie odwracając głowy. Proszę przyjść jutro. Ala ja szukam czasu dla mojej mamy i taty. A, rozumiem! zaśmiał się pan. Odwrócił się i okazało się, że ma prawdziwy anielski uśmiech. Otworzył drzwi i wpuścił Kubę do środka. O! przestraszył się chłopiec Czy to jest klatka na tygrysy? Nie, to jest winda górnicza uśmiechnął się anioł. Trzymaj mnie mocno za rękę i niczego się nie bój. Winda jechała w dół i w dół, i w dół...
Migały światełka, podłoga się trzęsła i Kubie zdawało się, że już nigdy się nie zatrzymają... ŁUBU-DU! rozległo się nagle. Głębokość trzysta metrów! oznajmił anioł. Włożył na głowę kask ze światełkami i podał Kubusiowi taki sam. Najpierw szli wąskim korytarzem, gdzie na ścianach wiły się kable i rury. Potem zrobiło się bardzo jasno i Kuba zobaczył wspaniałą jaskinię. To była jaskinia skarbów! Wszędzie, na ścianach, na suficie i nawet pod nogami, błyszczały kolorowe kryształy. Witam nocną zmianę! zawołał anioł do pracujących przy ścianach kolegów. Popatrz! powiedział do Kuby. To są kryształy czasu. Jest tu czas na wszystko: na rozrzucanie zabawek i na zbieranie, na płakanie i na śmiech, na gadanie i na milczenie... - Dla mamy i taty? przerwał mu Kuba Proszę, niech pan znajdzie coś dla taty i mamy! Anioł wziął kilof i odrąbał od ściany wielki kryształ, granatowo - pomarańczowo - zielony w kropeczki. Kuba podziękował, pożegnał się ze wszystkimi aniołami i wyruszył w powrotną drogę.
Chłopiec spieszył się i pędził ile sił w nogach. Zdążył akurat na kolację wigilijną. Wszyscy chcieli ucałować i poprzytulać Kubę, bo okropnie się za nim stęsknili. Poczekajcie! poprosił chłopiec Posłuchajcie! Mam tu prezent dla nas wszystkich, ale musi stać na stole. Zgoda? Oczywiście! Powiedzieli rodzice. Uściskali synka i postawili kryształ w miejscu, w którym prosił... Od tej pory wszystko się zmieniło. Tata Kuby wcale się nie śpieszył, mamie wystarczało czasu na wszystko. Rodzice mieli czas i na zabawę, i na pracę. Powiedz, skąd wziąłeś ten kryształ? pytali synka. Gdzie go znalazłeś? Opowiem wam odpowiedział Kuba. Ale jeszcze nie teraz. Kiedy przyjdzie na to czas... I uśmiechał się tajemniczo.