Któregoś wieczoru, gdy mama przygotowywała kolację, syn stanął w kuchni, trzymając w ręku kartkę.
Z oficjalną miną, dziecko podało kartkę matce, która wytarła sobie ręce w fartuch i przeczytała, co było napisane:
za wyrwanie chwastów na ścieżce: 5 złotych;
za uporządkowanie mojego pokoju: 10 złotych;
za kupienie mleka: 1 złoty;
za pilnowanie siostrzyczki (3 popołudnia): 15 złotych;
za otrzymanie dwukrotnie najlepszego stopnia: 10 złotych;
za wyrzucanie śmieci co wieczór: 7 złotych.
Razem: 48 złotych.
Mama spojrzała czule w oczy syna. Jej umysł pełen był wspomnień.
Wzięła długopis i na drugiej stronie kartki napisała:
-Za noszenie ciebie w łonie przez 9 miesięcy: 0 złotych;
-Za wszystkie noce spędzone przy twoim łóżku, gdy byłeś chory 0 złotych;
-Za te wszystkie chwile pocieszania ciebie, gdy byłeś smutny 0 złotych;
-Za wszystkie osuszone twoje łzy: 0 złotych;
-Za to wszystko, czego ciebie nauczyłam dzień po dniu: 0 złotych;
-Za wszystkie śniadania, obiady, kolacje, podwieczorki i śniadania do szkoły: 0 złotych;
-Za życie, które ci daję każdego dnia: 0 złotych.
RAZEM: 0 złotych.
Gdy skończyła, uśmiechając się matka podała kartkę synowi. Ten przeczytał to, co napisała i otarł sobie dwie duże łzy, które pojawiły się w jego oczach. Odwrócił kartkę i na swoim rachunku napisał: „Zapłacono”
Potem chwycił mamę za szyję i obsypał ją pocałunkami.
Gdy w osobistych czy rodzinnych stosunkach zaczynają się pojawiać różnego rodzaju rachunki, wszystko się kończy.
Miłość jest bezinteresowna albo nie istnieje…
Autor: Bruno Ferrero - Salezjanin