Alfred Tomatis zauważył, że słyszenie nie jest jednoznaczne ze słuchaniem. Słyszenie jest procesem biernym natomiast słuchanie – aktywnym.
Prawdopodobnie dlatego zazwyczaj słuchamy ale nie słyszymy. O ile słyszenie jest funkcją, która zależy od stanu narządu słuchu, słuchanie jest umiejętnością, która rozwija się przez całe życie człowieka. Aby połączyć jedno z drugim, jak się okazuje, trzeba się nieźle napracować. Żadna praca, gdy się w nią angażujemy, nie należy do łatwych. Praca nad sobą w szczególności.
Główną przeszkodą do sprawnego porozumiewania się jest brak umiejętności słuchania. Co można zrobić, by nauczyć się lepiej słuchać?
Pisząc "słuchanie" nie mam na myśli pasywnej czynności, jaką jest na przykład oglądanie telewizji czy słuchanie radia. Chodzi mi o rozmowę, w której zależy nam na zrozumieniu naszego rozmówcy. Mniej ważne w takiej rozmowie jest wyrażenie swoich poglądów, a ważniejsze budowanie wspólnego porozumienia na fundamencie słuchania. Jeżeli celem rozmowy jest nakłonienie rozmówcy do przyjęcia naszego poglądu lub zmiany jego postępowania, to często żadne słowa nie są w stanie pomóc - mówieniem nie zmienimy ludzi. W takiej sytuacji otwarcie się na drugą osobę, przyjęcie jej poglądów, wysłuchanie jej do końca daje niezbędny grunt do uruchomienia przekazu w drugą stronę.
Co wobec tego zrobić?
Krok pierwszy i najważniejszy:
Na początek chcieć. Przygotować się wewnętrznie na modernizację mojego punktu widzenia. Wziąć pod uwagę ubogacenie mojego stanowiska w danej sprawie o spostrzeżenia, a nawet uwagi drugiej osoby. Dopiero wtedy rozpoczyna się dialog. W przeciwnym razie jest to jedynie bitwa na głosy.
Oglądając przebieg debat telewizyjnych można zauważyć, że one prawie nigdy nie mają na celu zrozumienia drugiej osoby ani uzyskania pomiędzy nimi porozumienia. Ich cel jest zupełnie inny - odbywają się przed „widownią”, przypominając gladiatora na arenie starożytnego Rzymu i mają udowodnić, że jest się lepszym, „mądrzejszym” cokolwiek niż rozmówca. Często wzorzec taki jest przenoszony na codzienne rozmowy, bez refleksji, że zwykle w codziennym życiu ten akurat cel jest wręcz niepożądany, gdyż powoduje narastanie niechęci pomiędzy rozmówcami.
Aby uniknąć tego błędu, warto się powstrzymać przed ciągłym kwestionowaniem opinii drugiej strony, nawet jeśli nie ma racji. Zwykle nie jest ważne, kto z nas ma rację.
Ważne, czy udowodnienie tych racji przybliży nas do celu rozmowy.
Słuchanie jest psychologicznie trudne. Wymaga otwarcia na drugiego człowieka, przyjęcie jego poglądów, emocji, uczuć. Wymaga chwilowego odłożenia swoich racji na bok.
Powstrzymania się od krytykowania, wygłaszania swojego zdania, nawet korygowania wypowiedzi ewidentnie fałszywych czy krzywdzących (według nas). Do tego wszystkiego potrzebny jest szacunek dla rozmówcy oraz głębokie poczucie własnej wartości.
Wielu z nas nie ma okazji nauczyć się tego w domu. W szkole od uczniów wymagana jest zdolność wyrażania ustnego lub pisemnego swojej wiedzy, rzadziej przemyśleń, nie ma natomiast okazji do ćwiczenia słuchania innych osób (poza słuchaniem nauczyciela, co jednak nie jest w ogóle rozmową). O wzorcach płynących z telewizji już wspominałem. Szansą na poprawę umiejętności słuchania jest ćwiczenie na co dzień. W pracy, w domu, z przyjaciółmi, dziećmi, współpracownikami, klientami, później ze współmałżonkiem.
Warto podjąć świadomy wysiłek do usprawnienia tej umiejętności. Ułatwi nam i naszym bliskim życie, a ponadto może się ona stać naszym dużym atutem w społeczeństwie, w którym większość ludzi słuchać nie umie.
Krok drugi uzależniony jest od pierwszego ale do obu potrzebna jest cierpliwość i czas, by się nauczyć chodzić…
Ta dolegliwość dotyka zazwyczaj osób nie będących w pełni świadomych swojej użyteczności i wartości. Często z nadmiernym samokrytycyzmem i brakiem spełnienia.
Dobra rada: Nie warto brać całego, często „własnego świata” na swoje barki. Podziel się tym, nawet za cenę nieładu. Nie musi być wszystko idealne i perfekcyjne. Pamiętajmy, że nadmierna ambicjonalność odzwierciedla rodzaj pychy.
Jest to czas żałoby i straży przy grobie Jezusa. Czas na „zatrzymanie się” i ciszę. Jedni przyszli w smutku i żałobie, inni przyszli tylko pilnować – trzymać straż przy... koszyczku ze święconką. A przecież On tu leży...Kiedy leżała pewna dziewczynka – On przyszedł do niej i nawet wziął ją za rękę. Przyszedł też do pewnego człowieka, który również już leżał,nawet kilka dni... i tak jest do dzisiaj. Zawsze przychodzi kiedy leżymy. Czasem nawet nieprzyjemnie już pachniemy z tego powodu, ale Jemu to nie przeszkadza, prędzej tylko nam. A przeszkadza nam prawie wszystko. To, że jest za dużo ludzi, to, że inni nas obserwują, nawet to, że czas jest niewłaściwy.
(...) „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię". Mt 11,28
Terapia ziołami nie trwa dłużej tylko dlatego, że jest to terapia naturalna, wolniejsza. Trwa, ponieważ wymaga systematyczności ze strony osoby chorej, a nie zawsze tą systematyczność można uzyskać. Wiele osób, które przychodzą do gabinetu uskarżają się na długotrwałe dolegliwości, często już z powikłaniami i oczekują poprawy w ciągu jednego miesiąca. A są i tacy, którzy uważają iż zioła powinny usunąć ich dolegliwości w ciągu kilku dni od momentu ich przepisania i jeżeli nie spełnią się ich oczekiwania, wtedy są bardzo tym rozczarowani, rozpowiadając dookoła, jak to zioła wcale nie pomagają.
W procesie terapeutycznym kładziemy nacisk na przyczynę, a nie objaw choroby i dlatego podczas stosowania mieszanek ziołowych czasami musimy cofnąć się kilka, nawet kilkanaście lat wstecz. Porównując okres wylęgowy danego schorzenia do czasu, w którym zostanie ono usunięte okazuje się, że to wcale nie tak długo (chyba, że ktoś nie stosuje się do zaleceń i pije zioła tylko wtedy kiedy mu "pasuje"). Ważnym jest, by zająć się przyczyną, a nie objawem choroby. To, że boli kogoś kolano nie znaczy jeszcze, że tam jest źródło dolegliwości lub w stanie anemii - winna jest krew. Należy zadać sobie pytanie, dlaczego do tego doszło. Przyczyn może być tyle, ilu ludzi. Dlatego w przypadku nawet drobnych zaleceń terapeuty, powinniśmy dostosować się do nich w stu procentach.
Zioła zazwyczaj idą w parze z dietą, która jest dobierana specjalnie pod określoną dolegliwość lub porę roku, w której się znajdujemy. Przykład: W okresie wiosennym organizm ludzki rozpoczyna intensywniejszą pracę, dlatego wątroba może wydzielać więcej żółci. Powinniśmy w tym czasie unikać produktów kwaśnych, gdyż mogą one niepotrzebnie obciążać funkcję nie tylko wątroby ale i pęcherzyka żółciowego. Jak to się ma do niektórych diet oczyszczających organizm? A no właśnie. Dietę należy dobierać indywidualnie z uwzględnieniem stanu zdrowia człowieka, tym bardziej przy oczyszczaniu organizmu z toksyn.
Właściwa terapia jest bardzo trudna. Nie z powodu komplikacji zdrowotnych ale ludzkich przyzwyczajeń. By uzyskać powrót do pełnego zdrowia zazwyczaj poszukujemy "złotego" środka, który będzie tym lepszy, im szybciej będzie zauważalny jego efekt. Szczególnie przy jak najmniejszym zaangażowaniu własnym. W takiej sytuacji mamy do czynienia tylko z pozorami, bo "rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają." . By poprawić swoją kondycję fizyczną i utrzymać to, co nazywa się "zdrowiem", zaczynamy biegać, ćwiczyć uprawiać sport, choć tak naprawdę należałoby wyhamować, zatrzymać się.
Każde leczenie na świecie rozpoczyna się od postawienia właściwej diagnozy. Każdy proces zdrowienia swój początek bierze od momentu rozpoznania tego, co go zaburzyło. I tu zaczynają się schody. Żaden stomatolog nie jest w stanie usunąć sobie zęba, żaden sędzia nie osądzi samego siebie, żaden człowiek nie pomoże sam sobie. Do tego jest potrzebny drugi człowiek. Tu rozpoczyna się pierwsza lekcja. Słuchanie ( nie tylko "słyszenie") powinno być przyzwoleniem na "poprowadzenie". Widuję często schorowanych ludzi na wózkach inwalidzkich, którzy w wyniku różnych okoliczności są prowadzeni. Ile niepogodzenia musieli przejść by w końcu dać się prowadzić. Człowiek silny to przecież człowiek niezależny... -Naprawdę? Wielu z tych ludzi nagle traci pracę, a powinni zostać zatrudnieni jako "nauczyciele życia". Część z nich traci wiarę i nadzieję bo nie chcą by ktoś ich "prowadził"...
Zbliża się wiosna. Coraz częściej myślimy o odchudzaniu czy oczyszczeniu organizmu z toksyn. To dobry czas na jedno i drugie ale sposób musi być równie dobry, co intencja. W przeciwnym razie uzyskamy efekt "jojo". Choroba ustępuje z góry w dół, ze środka na zewnątrz .... Wszystkie toksyny zalegają w naszym wnętrzu i muszą zostać wydalone. W przypadku naturalnego procesu oczyszczania musimy zacząć od przyczyny ich powstawania:
Nie ma przypadku w oznaczeniu kolejności oczyszczania: A, B, C . Jak w abecadle - wszystko ma swoją kolejność i miejsce. Wyobraźmy sobie jak wyglądałoby owo abecadło gdyby zacząć przestawiać kolejność liter: JGVEWBOILCUA. Ogólnie pojęty bałagan literowy być może niektórym by nie przeszkadzał ale tylko do czasu, kiedy musieliby użyć liter bez zachowania kolejności. Przykład: Aby napisać słowo "MAMA" po literze "M" następuje A"- Wszystko musi mieć swoją kolejność i swój czas. By nauczyć się czytać i pisać, chodziliśmy do szkoły. Tam uczono nas słuchania ("...na początku było słowo"), właściwego wypowiadania się i pisowni. Nauka i jej efekty były uzależnione od własnego zaangażowania i nauczyciela.
Jest wiele różnych środków wspomagających oczyszczanie, odchudzanie, leczenie itp. tak jak jest wielu nauczycieli, lekarzy, terapeutów itd. Lecz by zacząć cokolwiek robić w tym zakresie należy poszukać "lekarza", który pomoże nam uzyskać oczekiwany efekt - zakładając, iż będzie on właściwym i bezpiecznym dla nas. Szukamy więc i pytamy wśród znajomych o dobrego lekarza czy nauczyciela. Zbieramy opinie i rozpoczyna się wybór - ten czy ten? Znowu pytamy innych, szukamy informacji w internecie, w gazetach, reklamach, a nawet w barach. Wreszcie wybraliśmy. Człowiek mówi sensownie, jest elokwentny, ułożony nawet trochę kokieteryjny. Wysłuchał tego co mieliśmy do powiedzenia, pragnie spełnić nasze oczekiwania i daje nam receptę... To jakiś lek, nawet trochę "naturalny" -czytamy, po czym otrzymujemy zapewnienie "To Pani/Panu powinno pomóc, a jeśli nie to proszę przyjść ponownie". Czy ten lek odmienił nasze życie? Czy jesteśmy już szczęśliwi, a co za tym idzie potrafimy tym szczęściem dzielić się w taki sposób by inni również poczuli się przy nas lepiej? Bo jeżeli nie, to może coś poszło nie tak? A jeżeli nawet jesteśmy zadowoleni, a reszta jest mało istotna, w takim razie czy oby naprawdę zostaliśmy "oczyszczeni" A może jedynie odchudzeni ? z wrażliwości, współczucia, miłości. Może należy usiąść przy chorym na wózku inwalidzkim i zapytać: "Co w życiu jest najważniejsze"? To trudne, gdyż wymagałoby od nas gotowości na przyjęcie wskazówek, porad, upomnień. Jednym słowem musielibyśmy "posłuchać" czyli przyjąć pierwszą najtrudniejszą lekcję, kiedy prowadzący staje się prowadzonym, a chory ? drogowskazem do uzdrowienia.
Pierwsza lekcja to: OPARKO (Poukładaj właściwie swoje abecadło)
- w słowie OPARKO jest ukryta odpowiedź. Poprzekładaj litery na właściwe miejsca.