Wyświetlenie artykułów z etykietą: jak

poniedziałek, 22 marzec 2010 20:50

Bajka o "mamie"

W brzuchu ciężarnej kobiety były bliźniaki. Pierwszy zapytał się drugiego:
  • Wierzysz w życie po porodzie?
  • Jasne. Coś musi tam być. Mnie się wydaje, że my właśnie po to tu jesteśmy, żeby się przygotować na to co będzie potem
  • Głupoty. Żadnego życia po porodzie nie ma. Jak by miało wyglądać?
  • No nie wiem, ale będzie więcej światła. Może będziemy biegać, a jeść buzią...
  • No to przecież nie ma sensu! Biegać się nie da! A kto widział żeby jeść ustami! Przecież żywi nas pępowina.
  • No ja nie wiem, ale zobaczymy mamę a ona się będzie o nas troszczyła.
  • Mama? Ty wierzysz w mamę? Kto to według Ciebie w ogóle jest?
  • No przecież jest wszędzie wokół nas... Dzięki niej żyjemy. Bez niej by nas nie było.
  • Nie wierzę! Żadnej mamy jeszcze nie widziałem, czyli jej nie ma...
  • No jak to? Przecież jak jesteśmy cicho, możesz posłuchać jak śpiewa, albo poczuć jak głaszcze nasz świat. Wiesz co, ja myślę, że prawdziwe życie zaczyna się później..."
Jedni potrafią uwierzyć, inni nie. Ci pierwsi nie potrzebują dowodów naukowych, ponieważ ich wiara znacznie przewyższa rozum.
Dział: Uncategorised
poniedziałek, 22 marzec 2010 20:37

Trochę historii...

Kultura Europejska jest spadkobierczynią kultury grecko-rzymskiej, a ta oparła się na wzorze egejskim i egipskim, babilońskich, sumeryjskich i innych. Mniejsze wpływy miały kultury Indii i Chin. Początek kultury Sumeryjskiej sięgają połowy IV tysiąclecia p.n.e. Sumerowie już wtedy stosowali w lecznictwie surowce roślinne. O istnieniu lecznictwa u Sumerów świadczą tabliczki zapisane pismem klinowym. Na początku II tysiąclecia p.n.e. miasta sumeryjskie upadły, a następnie weszły w skład Babilonii. Osiągnięcia Sumerów przejęli i kontynuowali Babilończycy i Asyrejczycy.

Babiloński król Mardukapaliddina II, kazał założyć ogrody w których były uprawiane zioła. W receptach babilońskich, podobnie jak sumeryjskich, nie podawano jednostek miar i wag, a tylko nazwy składników i sposób użycia. Duże znaczenie przypisywano porze sporządzania i podawania leku. Odwary sporządzano wieczorem i podawano choremu rano na pusty żołądek. Leki w przypadku zażywania na czczo wypijano z miodem, oliwą, winem lub mlekiem. Babilończycy i Asyryjczycy znali około 250 surowców leczniczych pochodzenia roślinnego i 180 zwierzęcych oraz 120 mineralnych. Nie wszystkie jednak recepty sumeryjskie, babilońskie i asyryjskie zapisane pismem klinowym udało się odczytać.

Inny ośrodek ziołolecznictwa powstał w dolinie Nilu wraz z państwem faraonów. Źródłem naszej wiedzy o stanie lecznictwa Egipskiego są zachowane napisy i rysunki na ścianach świątyń, papirusy o treści medyczno-farmaceutycznej oraz informacje z dzieł Greka Herodota z V w. p.n.e. i Rzymianina Pliniusza starszego (I w. n.e.). Najcenniejsze dane zawierają papirusy medyczne, a zwłaszcza chirurgiczny papirus Smitha z pierwszej polowy XVII w. p.n.e. Jest on odpisem ze znacznie starszego dzieła z około 3000 ? 2700 p.n.e. Z punktu widzenia farmacji bardzo ważny jest papirus Ebersa, spisany około 1550 r. p.n.e. zawierający wiele recept na sporządzanie leków. Egipcjanie znali mnóstwo roślin leczniczych, a niektóre z nich jak kminek, kolendra czy mak lekarski są wykorzystywane do dziś.

Ogromny wpływ na rozwój ziołolecznictwa miało odkrycie przez Kolumba Ameryki w 1492 r. oraz znalezienie przez Vasco da Gama drogi morskiej do Indii Wschodnich (1498). Powiększyło to asortyment roślin leczniczych o nowe gatunki. Rozpoczęło się naukowe opisywanie nowych roślin i surowców leczniczych, a upowszechniony już wtedy wynalazek druku umożliwił popularyzowanie wiedzy o lekach. Mikołaj Monardes (1493 - 1578), lekarz hiszpański z Sewilli, zajmował się badaniem i opisywaniem surowców leczniczych z Ameryki. Karol Kluzjusz (1526 - 1609), lekarz i botanik, profesor w Leodium, gdzie gromadził i opisywał rośliny krajowe i egzotyczne, był autorem dzieła Exoticorum libri decem (O surowcach egzotycznych ksiąg dziesięć) . Na uwagę zasługują też inni botanicy i lekarze, jak np. Hieronim Bock (Tragus, 1498 - 1554), Otto Brunfels (1498 - 1534) i Robert Dodonaeus(1517- 1588). W okresie Odrodzenia pojawiły się pierwsze drukowane zielniki o charakterze encyklopedii zielarskich, odgrywające rolę poradników lekarskich. Około 1481 r. ukazało się w Rzymie Herbarium, którego autorem był Apuleius Platonicus, a w 1491 r. został wydany w Moguncji Ortus sanitatis (Ogród zdrowia), który znalazł naśladowców w wielu krajach. Opracowania te nie były jednak wolne od średniowiecznych przesądów. Pracami nowatorskimi były herbarze Ottona Brunfelsa z lat 1530 - 1536 i Leonarda Fuchsa (1543). Wyróżniały się one prawidłowymi opisami roślin leczniczych oraz realistycznymi rycinami, szkicowanymi z natury. Do najważniejszych opracowań polskich tego typu należały: Herbarz polski Marcina z Urzędowa, napisany w połowie XVI w., ale wydany drukiem w Krakowie dopiero w 1595 r. w 22 lata po śmierci autora, oraz Zielnik Szymona Syreńskiego (Syreniusza), opublikowany w 1613 r. w Krakowie. Zielnik Syreniusza zawierał opisy 765 roślin i był w owych czasach najobszerniejszym opracowaniem dotyczącym ziołolecznictwa w Europie. Jan Krzysztof Kluk (1739 - 1796), kanonik z Ciechanowca, pierwszy opisał krytycznie florę polską w książce Dykcjonarz roślinny. Uwzględnił w tej pracy cechy botaniczne roślin, ich występowanie oraz własności użytkowe i lecznicze.

W połowie XIX w. wyróżnił się w dziedzinie znajomości i popularyzacji roślin leczniczych znakomity botanik i lekarz polski, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, Napoleon Ignacy Rafał Czerwiakowski (1808 - 1882), autor kilku publikacji z zakresu botaniki. Jego książkę Botanika lekarska do wykładów oraz dla użycia lekarzów i aprekarzów (Kraków 1861) można uważać za doskonały na owe czasy podręcznik ziołolecznictwa. Stosowany niekiedy termin fitoterapia (phytotherapia) pochodzi od słów phyton (roślina) i therapeuo (leczę) i oznacza leczenie roślinami, a powstał w końcu XIX w. w Niemczech jako reakcja na żywiołowy rozwój chemii. Rozpowszechnił się po pierwszej wojnie światowej, szczególnie we Francji, a następnie w innych krajach. W końcu XIX w. rozpoczął działalność popularyzatorską w dziedzinie zielarstwa i ziołolecznictwa farmaceuta polski Jan Biegański (1863-1939), autor kilkunastu książek i wielu artykułów z tej dziedziny. Już w 1894 r. wydał obszerną książkę, doskonale na owe czasy opracowaną, pt. Rośliny lekarskie i ich uprawa. Problematyką ziołolecznictwa zajmował się również Augustyn Czarnowski (1861-1935), stomatolog i homeopata, wydawca pisma ?Przewodnik Zdrowia" (1895-1922). W piśmie tym zamieścił obszerną pracę Zielnik lekarski. Ukazała się ona również w osobnych wydaniach, z których trzecie opublikowano w 1938 r., już po śmierci autora. Zawiera 18 wielobarwnych tablic roślin leczniczych.

W 1933 r. ukazała się książka dr. med. Jerzego Lypy pt. Phytotherapia. Roślinne środki lecznicze. Recepty dla lekarzy. Drugie wydanie tej publikacji z 1938 r. zawiera słowo wstępne prof. Jana Muszyńskiego. W pracy tej dr Lypa pierwszy w Polsce użył wspomnianego wyżej terminu fitoterapia w pisowni łacińskiej na określenie leczenia preparatami roślinnymi. W latach trzydziestych dr med. Edward Wasiutyński opracował cykl broszur o różnych grupach chorób i możliwości leczenia ich preparatami roślinnymi. Noszą one ogólny tytuł - Leczenie ziołami w opracowaniu dla wszystkich. Ukazały się w 1938 r. przy współpracy mgr. Jana Biegariskiego i obejmują choroby żołądka, wątroby i woreczka żółciowego, nerek, dróg moczowych, a także gruźlicę, reumatyzm, artretyzm i ischias.

Dr med. Zygmunt Węgliński, były dyrektor szpitala Sw. Ducha w Iłży, wydał książkę Mój system leczenia raka (Ostrowiec Kielecki 1934), w której omówił wiele preparatów roślinnych. Leonard de Yerdmon Jacąues, Polak o cudzoziemskim nazwisku, napisał książkę Kuracja roślinna, której trzecie wydanie ukazało się nakładem M. Arcta w Warszawie w 1936 r. Dr med. Stanisław Breyer opublikował w latach międzywojennych książkę Lekarz domowy, nakładem wydawnictwa ?Prawda" w Krakowie, bez podania roku druku, w której zalecał wiele przetworów z roślin leczniczych. Wybitnym popularyzatorem ziołolecznictwa w Polsce był Jan Kazimierz Muszyński (1884-1957), profesor farmakognozji i hodowli roślin leczniczych Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie oraz UL i AM w Łodzi. Opublikował kilka książek i wiele artykułów z tej dziedziny. Ziołolecznictwa dotyczy praca Fitoterapia, zawarta w książce Podręczna encyklopedia lekarza praktyka, t. III, 1938, cz. II - Współczesne metody leczenia. Następne wydania tej pracy ukazywały się oddzielnie pt. Ziołolecznictwo i leki roślinne. Wspomnieć należy również książki: Uprawa i zbiór roślin leczniczych (1946) oraz Ziołowa apteczka domowa (1948). Swoją przedmową prof. dr Muszyński opatrzył kilka publikacji z zakresu ziołolecznictwa innych autorów.

Jak widzimy ziołolecznictwo istnieje już od wieków. Szkoda, że coraz mniej w nim natury, a coraz więcej chemii...

Dział: Uncategorised
wtorek, 09 marzec 2010 22:37

Kocham Cię Mamo

1 dzień z życia.
Kilka minut temu zostałem powołany do życia na Ziemi. Istnieję. Powstałem z miłości moich rodziców. Czuję się wspaniale, jest mi ciepło i przyjemnie. Jestem taki szczęśliwy!! Bardzo chcę żyć. Bardzo dziękuję Bogu i moim Rodzicom, życie to największy i najwspanialszy dar, jaki mogli mi ofiarować. Będę im wdzięczny do końca życia. Żyję w mojej mamie. Ona jeszcze nic nie wie o moim istnieniu, ale czuję że bardzo, bardzo mnie kocha. Dziś po raz pierwszy słyszałem Jej głos,głos mojej Mamy. Jest taki ciepły. Moja Mama jest wspaniałą, dobrą osobą, czuję to. Już nie mogę się doczekać kiedy ją zobaczę. Na pewno jest bardzo piękna. Moja Mama...Moja... Kiedy zobaczę świat? Jak wspaniale jest żyć...
Wielka radość...
Hm...

2 dzień życia.
To już drugi dzień mojego życia. Jeszcze nie przypominam człowieka,ale przecież nim jestem? Już za 9 miesięcy ujrzę świat po raz pierwszy. Słyszę głosy mojej rodziny-już niedługo do nich dołączę. Dzisiaj usłyszałem imię mojej Mamusi-Karolina. Piękne,drogie mi imię...
Oczekiwanie...
Niecierpliwość...

30 dzień życia.

Liczę sobie już cały miesiąc. Ale urosłem! Przez ten czas wiele dowiedziałem sie o świecie. Moja Mama tak pięknie i dużo o nim opowiada. A jak pięknie śpiewa! Jestem z niej naprawdę dumny. Tak bardzo chcę zobaczyć to wszystko, o czym opowiadała. Dzisiaj byliśmy w lesie .Mogę powiedzieć że, ja też byłem. Przecież tam,gdzie ona,tam i ja. Czułem, że moja Mama jest tam szczęśliwa,ze kocha to miejsce. Ja też je pokochałem,chociaż jeszcze go nie widziałem. Nie wiem,jak wygląda las,ale moja Mama uwielbia tam spacerować. Na pewno kiedyś mnie tam zabiorą,z Tatą. Zaraz, co ja słyszę? Moja ukochana Mama właśnie dowiedziała się że w niej żyję!! Ale nowina! Wspaniale....Ale co to? Zaraz zaraz...Ona wcale się nie cieszy!! Co się dzieje? Dlaczego ona płacze?! A może to łzy szczęścia?!
Niepewność...

3 godziny później...
Jestem ciekawy, jak zareaguje mój Tata na wiadomość, że za 8 miesięcy pojawię się na świecie. Na pewno będzie bardzo szczęśliwy. Stworzymy wspaniałą,kochającą się rodzinę. Ja,Mama i Tata. Cudownie,prawda? No,ja też tak myślę!

kilka minut później...
Co to?! Co ja słyszę?! Tata bardzo głośno krzyczy. Słowa wypowiedziane kilka sekund temu nadal słyszę bardzo wyraźnie. Mój ukochany Tatuś bardzo głośno krzyczał: ,,Karolina,Ty chyba kompletnie zwariowałaś?! Jak Ty to sobie wyobrażasz?! Zaczynamy studia,wszystko zaczynało się powoli układać, a Ty teraz z ciążą wyskakujesz?! Jesteś kompletnie nieodpowiedzialna! To twój problem, mnie to nic nie obchodzi! Dopóki się TEGO nie pozbędziesz, nie mamy o czym rozmawiać! Nie, nie, nie! Ja po prostu nie mogę w to uwierzyć! Zwariowałaś!! I to akurat teraz,kiedy zaczęliśmy wychodzić na prostą ?! '' Mama, szlochając,cicho powiedziała: ,,A Ty nagle nie wiesz skąd się dzieci biorą?! To jest NASZE dziecko. Ono stanowi dla Ciebie problem?! Sama jetem pełna niepokoju, nie wiem co robić. Oczekiwałam, że podtrzymasz mnie na duchu, powiesz że sobie poradzimy, że wszystko będzie dobrze, że jakoś się ułoży...Teraz jestem pewna, że nie mogę na Ciebie liczyć. Tak naprawdę to nigdy nie mogłam! Zawsze byłeś nieodpowiedzialnym człowiekiem! Ja chcę urodzić to dziecko! Już podjęłam decyzję!' Tata wysłuchał mamy a potem bardzo niewyraźnie rzucił: ,,jeśli nie pozbędziesz się TEGO, to z nami koniec!'' Wyszedł trzaskając drzwiami. Nic z tego nie rozumiem,ale boję się. Nikt, kto nie był w takiej sytuacji nie wie, co to strach o własne życie. O życie, którego pragnie się jak niczego innego na świecie. Czy mnie nazywa ''tym''?! Bardzo się boję. Poczułem uderzenie w brzuch. Boli,boli,bardzo boli...

Strach....

31 dzień z życia
Słyszałem rozmowę moich rodziców... Teraz dotarły do mnie słowa Taty. Stwierdził, że trzeba 'usunąć' problem....nie wiem co to znaczy,ale na pewno nie jest to nic dobrego....To ja jestem tym problemem, prawda? Nie wierzę...Przecież moja Mama mnie kocha i nie pozwoli zrobić mi krzywdy. To oczywiste...

Nadzieja, ale i rozpacz...

37 dzień z życia

Teraz rozumiem...moi rodzice mnie nie chcą. Nie chcą żebym żył. Słyszałem dziś rozmowę mojej Mamy z jej przyjaciółka, Marzeną. Mama płakała, mówiła że nie wie co robić, że to dla niej trudne. Zwierzyła się, że przeze mnie będzie musiała zrezygnować ze studiów,że zniszczę jej życie. Twierdziła, że jest za młoda na dziecko,nie poradzi sobie z wychowaniem. Naprawdę,bardzo chciałaby mieć dziecko,ale że to nie jest odpowiedni moment w jej życiu. To dla niej bardzo trudna decyzja. Płakała, zwierzała się, że w pierwszej chwili była zdecydowana urodzić, pokonać wszystkie przeszkody, poradzić sobie ze wszystkimi kłodami rzucanymi jej pod nogi...Ale po rozmowie z Arturem, czuje się rozdarta. Wie, że jest on nieodpowiedzialnym człowiekiem, ale ona nadal bardzo go kocha. Wiem, to dla niej ciężkie. Ale czy ona nie wie o tym, że ja ją kocham ?! Marzena milczała przez dłuższą chwilę, aż w końcu wybuchła. Krzyczała: ,,Karolina,dziewczyno, jak możesz odebrać życie temu dziecku, nie dając nawet szansy poznania świata? Nie poznaję Cię!!! Zawsze byłaś przeciwna aborcji! Nie masz prawa decydować o życiu i śmierci,od tego jest Bóg! Żaden człowiek nie ma prawa odbierać drugiemu człowiekowi życia! Tyle razy rozmawiałyśmy o karze śmierci dla zwyrodnialców, którzy z zimną krwią zabijają niewinnych ludzi! A teraz Ty, moja najlepsza przyjaciółka, chcesz zamordować małą bezbronną istotkę! To tak, jakbyś zabiła część siebie. Dziecko, które chcesz zabić, jest przecież częścią Ciebie i mężczyzny którego kochasz! Wyobrażasz sobie, że usuniesz tę ciążę i na drugi dzień o wszystkim zapomnisz?! Nie łudź się! Każdego dnia, każdej minuty, będziesz myślała,czy byłby to chłopiec czy dziewczynka. Będziesz się zastanawiać:do kogo byłoby podobne? Ile by teraz miało lat? Jaki kolor miałyby jego oczy?! A kiedy przechodząc w drodze do pracy, w pobliżu placu zabaw będziesz widziała inne,wesoło bawiące się dzieci-będziesz myślała o tym, które zabiłaś! Tak! ZABIŁAŚ!!! Wstydź się, Karolina! Odpowiedz szczerze:chciałabyś żeby Twoja mama myślała tak, jak Ty,23lata temu?! Chciałabyś, żeby Cię ,,usunęła'' i w tak okrutny sposób pozbyła się problemu?! '' .Stwierdziła także że słowo ''usunąć'' łagodzi to co naprawdę oznacza-morderstwo. Po tym słowotoku Mama wstała i bez słowa wybiegła z mieszkania Marzeny, zanosząc się płaczem. Postanowiła wybrać się do księdza, wieloletniego przyjaciela rodziny...Jest załamana. Mamusiu, czemu to robisz? Pozwól mi z tobą żyć!
Przerażenie...

40 dzień z życia

Po raz pierwszy jestem w kościele...Słyszę ciszę i cichą modlitwę mojej Mamy. Prosi Boga,aby jej pomógł. Nie wie, co robić...Poszła na plebanię,aby porozmawiać z księdzem. Jej dłonie drżały,podobnie jak głos. Był zupełnie inny niż zazwyczaj. Pełen rozpaczy,niepewności,a także bólu...Jest kompletnie zdezorientowana. Opowiadała o mnie, rzewnie płacząc przy tym. Mówiła że wie,że nie ma prawa decydować o tym, czy pozwolić komuś żyć. Ale także chciałaby skończyć studia,oszczędzić wstydu rodzinie. Nieślubne dziecko w małym miasteczku byłoby prawdziwym skandalem. Duszpasterz powiedział, że wg Kościoła aborcja jest zabójstwem,grzechem śmiertelnym. Uświadamiał mojej Mamie że aborcja stanowi akt zabójstwa bezbronnej osoby ludzkiej i jest zarazem krańcowym przejawem ideologii pogardy dla życia ludzkiego ,,Karolinko,wiem że jest ci teraz bardzo,bardzo ciężko. Ale muszę zacytować ci pewne słowa Katechizmu Kościoła Katolickiego:' Życie ludzkie od chwili poczęcia winno być szanowane i chronione w sposób absolutny. Już od pierwszej chwili swego istnienia istota ludzka powinna mieć przyznane prawa osoby, wśród nich nienaruszalne prawo każdej niewinnej istoty do życia (...)*KKK2270 ' Jego głos był spokojny,ale stanowczy .Zapytał Mamę, czy na pewno pamięta jak brzmi piąte przykazanie Dekalogu. Mama szepnęła cicho, ale wyraźnie: ,,nie zabijaj '' a po jej policzkach płynęły łzy. Wiedział, że nie może mamie niczego nakazać,prosił tylko ,żeby przemyślała swoja decyzję...Decyzję, która odbije się na całym jej życiu,niezależnie od tego, jaka ona będzie. Czasem myślę, że może będzie lepiej, jeśli się nie urodzę? Jak poradzę sobie z myślą że najbliżsi ludzie na świecie chcieli mnie zabić?! Że oni mnie po prostu nie chcą?! Że mnie nie kochają?! Bez ich miłości co ze mną będzie...

Bezsilność...
Nadzieja...
Nadzieja na życie...
Nadzieja na miłość..

42 dzień mojego życia
Mama nie spała całą noc. Płakała. Nadal nie wiem, co się dzieje...Słyszę, jak otwierają się drzwi gabinetu lekarskiego. Słyszę słowa mojej Mamy. Nazywa mnie ,,problemem". Lekarz mówi, że ''szybciutko? może się pozbyć tego problemu. Tanio. Cena za śmierć. Ta okrutna rozpacz. Ta gorycz...Co to znaczy? Czy moja Mama chce mnie zabić? Mamo błagam,chcę żyć!!! BŁAGAM! To boli....Kręci mi się w głowie,wszystko zaczyna wirować! Mamo co się dzieje?! Mamo,pomóż! Pomóż mi! To boli!!! Bardzo boli.... Chyba już nie słyszysz mojego głosu...

Tu gdzie teraz jestem, nie liczy się czasu...
Mamo...? Mamusiu czemu mnie nie chciałaś?! Czemu nie pozwoliłaś mi być? Tak bardzo chciałem zobaczyć ciebie i...świat. Ten las, w którym tak często spędzałaś czas...Spędzaliśmy go razem,chociaż Ty jeszcze wtedy o tym nie wiedziałaś. Jestem pewny (tak...tak,byłem chłopcem...) że nie zapomnisz o mnie do końca życia, ani ja o tobie Mamusiu.. Nie martw się, tam, gdzie jestem, jest mi już dobrze...Kocham Cię, Mamo.

Rzekł znowu do swoich uczniów: Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą.(Łk 17,1)
Dział: Uncategorised
piątek, 19 luty 2010 18:16

Stosowanie ziół

Terapia ziołami nie trwa dłużej tylko dlatego, że jest to terapia naturalna, wolniejsza. Trwa, ponieważ wymaga systematyczności ze strony osoby chorej, a nie zawsze tą systematyczność można uzyskać. Wiele osób, które przychodzą do gabinetu uskarżają się na długotrwałe dolegliwości, często już z powikłaniami i oczekują poprawy w ciągu jednego miesiąca. A są i tacy, którzy uważają iż zioła powinny usunąć ich dolegliwości w ciągu kilku dni od momentu ich przepisania i jeżeli nie spełnią się ich oczekiwania, wtedy są bardzo tym rozczarowani, rozpowiadając dookoła, jak to zioła wcale nie pomagają.

W procesie terapeutycznym kładziemy nacisk na przyczynę, a nie objaw choroby i dlatego podczas stosowania mieszanek ziołowych czasami musimy cofnąć się kilka, nawet kilkanaście lat wstecz. Porównując okres wylęgowy danego schorzenia do czasu, w którym zostanie ono usunięte okazuje się, że to wcale nie tak długo (chyba, że ktoś nie stosuje się do zaleceń i pije zioła tylko wtedy kiedy mu "pasuje"). Ważnym jest, by zająć się przyczyną, a nie objawem choroby. To, że boli kogoś kolano nie znaczy jeszcze, że tam jest źródło dolegliwości lub w stanie anemii - winna jest krew. Należy zadać sobie pytanie, dlaczego do tego doszło. Przyczyn może być tyle, ilu ludzi. Dlatego w przypadku nawet drobnych zaleceń terapeuty, powinniśmy dostosować się do nich w stu procentach.

Zioła zazwyczaj idą w parze z dietą, która jest dobierana specjalnie pod określoną dolegliwość lub porę roku, w której się znajdujemy. Przykład: W okresie wiosennym organizm ludzki rozpoczyna intensywniejszą pracę, dlatego wątroba może wydzielać więcej żółci. Powinniśmy w tym czasie unikać produktów kwaśnych, gdyż mogą one niepotrzebnie obciążać funkcję nie tylko wątroby ale i pęcherzyka żółciowego. Jak to się ma do niektórych diet oczyszczających organizm? A no właśnie. Dietę należy dobierać indywidualnie z uwzględnieniem stanu zdrowia człowieka, tym bardziej przy oczyszczaniu organizmu z toksyn.


Dział: Uncategorised
niedziela, 07 luty 2010 23:29

Dwa Anioły

Przeczytaj uważnie do końca artykuł, nie zatrzymuj się na krok dopóki nie zobaczysz, że rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają.

Dwa podróżujące Anioły zatrzymały się na noc w domu bogatej rodziny. Rodzina była niegrzeczna i odmówiła Aniołom nocowania w pokoju dla gości, który znajdował się w ich rezydencji. W zamian za to Anioły dostały miejsce w małej, zimnej piwnicy. Po przygotowaniu sobie miejsca do spania na twardej podłodze, starszy Anioł zobaczył dziurę w ścianie i naprawił ją. Kiedy młodszy Anioł zapytał dlaczego to zrobił, starszy odpowiedział,
  • "Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają."
Następnej nocy Anioły przybyły do biednego, ale bardzo gościnnego domu farmera i jego żony, by tam odpocząć. Po tym jak farmer podzielił się, resztą jedzenia jaką miał, pozwolił spać Aniołom w ich własnym łóżku, gdzie mogły sobie odpocząć. Kiedy następnego dnia wstało słońce, Anioły znalazły farmera i jego żonę zapłakanych. Ich jedyna krowa, której mleko było ich jedynym dochodem, leżała martwa na polu. Młodszy Anioł, był w szoku i zapytał starszego Anioła:
  • "Jak mogłeś do tego dopuścić ?".
  • "Pierwsza rodzina miała wszystko i pomogłeś im" - oskarżył.
  • "Druga rodzina miała niewiele i dzieliła się tym co miała, a ty pozwoliłeś, żeby ich jedyna krowa padła".
  • "Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają" - odpowiedział starszy Anioł.
    "Kiedy spędziliśmy noc w piwnicy tej rezydencji, zauważyłem że w tej dziurze w ścianie było schowane złoto. Od czasu kiedy właściciel się dorobił, stał się takim chciwcem, że nie zauważał już biednych ludzi. W związku z czym zakleiłem tą dziurę w ścianie, by nie mógł znaleźć złota znajdującego się tam, wtedy uratuje siebie"
    "W noc, którą spędziliśmy w domu biednego farmera, Anioł Śmierci przyszedł po jego żonę. W zamian za nią dałem mu ich krowę. Jak widzisz, rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają."

Niektórzy ludzie pojawiają się w naszym życiu i szybko odchodzą... Niektórzy ludzie stają się naszymi przyjaciółmi i zostają na chwilę... zostawiając piękne ślady w naszych sercach... i dzięki temu nigdy już nie będziemy dokładnie tacy sami !!!

Wczoraj jest historią. Jutro jest tajemnicą. Dziś jest darem.

~anonim


Dział: Uncategorised
środa, 03 luty 2010 00:24

Historia pewnej owieczki

W dobie cyfrowego przekazu coraz trudniej jest o spotkanie z człowiekiem. Łatwiej jest wyrazić swoją opinię w formie anonimowości i statystyk niż przysłowiowego spotkania w cztery oczy. Łatwiej jest wtedy ocenić, choć podczas spotkania twierdzimy, iż oceniać nie należy, bo prawda zazwyczaj mieści się pośrodku. Pytanie zabrzmi, która ze stron jest bliżej "środka?" Wbrew pozorom odpowiedź jest prosta.: Pycha, Chciwość, Nieczystość, Nieuczciwość itd. Tak. tak. Bo środek to: pokora, cichość, skromność, uczciwość, wiara, nadzieja i miłość. Prawda nie ocenia tylko wysłuchuje. Nie oskarża ale upomina. Nie niszczy lecz buduje. Ale do spotkań już dziś rzadko dochodzi. Dochodzi natomiast do skrajności.

W pewnej bajce było tak "Owieczka od dawna ostrzegała przed drapieżnym wilkiem opowiadając wszystkim dookoła o jego złowieszczych zamiarach i straszliwym w skutkach spotkaniu. Pewnego dnia wszystkie pozostałe owce stały się tak nie ufne, że zaprzestały wychodzenia na trawiaste łąki, a po jakimś czasie zaczęły same siebie podejrzewać o wilcze zamiary.

Nastąpił chłód w stosunkach między nimi. Przyszła zima, po niej wiosna i lato, a owieczki nadal podsycane nieufnością i ciągłym stanem zagrożenia zaprzestały wychodzenia na zielone pastwiska przez co mizerniały, chudły i chorowały. Któregoś dnia przyszła owa owieczka na polanę i spostrzegła, że od dłuższego już czasu nikogo prócz niej samej tu nie ma. Do tej pory tak była zajęta sobą, iż wcale nie dostrzegła pustki, która ją otacza.

Zaszła więc do rodzimej owczarni by dowiedzieć się co takiego mogło się wydarzyć. Kiedy doszła do drzwi zauważyła, że są zaryglowane od wewnątrz.

Czy jest tam kto? - zapytała. Ale owce wewnątrz bały się tak bardzo wilka w owczej skórze, że wolały nie odpowiadać na wołania.

Czy jest tam kto?- powtórzyła owieczka, po czym odeszła z oburzeniem, czując się odrzucona.

Kiedy tak wędrowała i wędrowała doszła do jakiegoś ogrodzenia. Co to takiego jest? Podeszła bliżej. Nagle ujrzała na trawie jakiś mrok, który w szybkim tempie zmierzał w jej kierunku. Towarzyszyło temu głośne ujadanie. Już po mnie! - pomyślała i zamknęła oczy.

Po chwili poczuła delikatne ciepło przy swoim wełnistym grzbiecie i delikatną dłoń unoszącą jej głowę. Co ty tutaj robisz, biedactwo? Pewnie za daleko odeszłaś od stada i nie wiesz jak wrócić-powiedział głos brzmiący jak delikatne muśnięcie promieni słonecznych o poranku..Ale nie martw się-kontynuował głos. Razem z Burkiem zaprowadzimy cię do domu. Dobrze, że cię zauważył.

Gdyby nie on, weszła byś w las i ciężko mielibyśmy cię odnaleźć - dodał. Z Burkiem? - pomyślała owieczka. To szczekające coś, to Burek? A nie wilk? Co ja teraz powiem w owczarni! Po czym wymknęła się z rąk pasterza i pobiegła przed nimi do zagrody, krzycząc z daleka jak to łatwo jest wpaść w szpony bestii."

Ludzie często mimo pozytywnych doświadczeń obracają rzeczywistość w sensację, żyjąc cudzym życiem. Nakładają na siebie "maskę". Grają sobie tylko znane role w teatrze cieni. Tylko po co? A może po to, by przy okazji przeglądania się w lustrze nie zobaczyć własnej "bestii"?


Dział: Uncategorised
wtorek, 02 luty 2010 17:34

Żyj właściwie

Właściwa terapia jest bardzo trudna. Nie z powodu komplikacji zdrowotnych ale ludzkich przyzwyczajeń. By uzyskać powrót do pełnego zdrowia zazwyczaj poszukujemy "złotego" środka, który będzie tym lepszy, im szybciej będzie zauważalny jego efekt. Szczególnie przy jak najmniejszym zaangażowaniu własnym. W takiej sytuacji mamy do czynienia tylko z pozorami, bo "rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają." . By poprawić swoją kondycję fizyczną i utrzymać to, co nazywa się "zdrowiem", zaczynamy biegać, ćwiczyć uprawiać sport, choć tak naprawdę należałoby wyhamować, zatrzymać się.

Każde leczenie na świecie rozpoczyna się od postawienia właściwej diagnozy. Każdy proces zdrowienia swój początek bierze od momentu rozpoznania tego, co go zaburzyło. I tu zaczynają się schody. Żaden stomatolog nie jest w stanie usunąć sobie zęba, żaden sędzia nie osądzi samego siebie, żaden człowiek nie pomoże sam sobie. Do tego jest potrzebny drugi człowiek. Tu rozpoczyna się pierwsza lekcja. Słuchanie ( nie tylko "słyszenie") powinno być przyzwoleniem na "poprowadzenie". Widuję często schorowanych ludzi na wózkach inwalidzkich, którzy w wyniku różnych okoliczności są prowadzeni. Ile niepogodzenia musieli przejść by w końcu dać się prowadzić. Człowiek silny to przecież człowiek niezależny... -Naprawdę? Wielu z tych ludzi nagle traci pracę, a powinni zostać zatrudnieni jako "nauczyciele życia". Część z nich traci wiarę i nadzieję bo nie chcą by ktoś ich "prowadził"...

Zbliża się wiosna. Coraz częściej myślimy o odchudzaniu czy oczyszczeniu organizmu z toksyn. To dobry czas na jedno i drugie ale sposób musi być równie dobry, co intencja. W przeciwnym razie uzyskamy efekt "jojo". Choroba ustępuje z góry w dół, ze środka na zewnątrz .... Wszystkie toksyny zalegają w naszym wnętrzu i muszą zostać wydalone. W przypadku naturalnego procesu oczyszczania musimy zacząć od przyczyny ich powstawania:

a) emocji
b) cyklu dobowego (praca-odpoczynek-sen)
c) pożywienia.

Nie ma przypadku w oznaczeniu kolejności oczyszczania: A, B, C . Jak w abecadle - wszystko ma swoją kolejność i miejsce. Wyobraźmy sobie jak wyglądałoby owo abecadło gdyby zacząć przestawiać kolejność liter: JGVEWBOILCUA. Ogólnie pojęty bałagan literowy być może niektórym by nie przeszkadzał ale tylko do czasu, kiedy musieliby użyć liter bez zachowania kolejności. Przykład: Aby napisać słowo "MAMA" po literze "M" następuje A"- Wszystko musi mieć swoją kolejność i swój czas. By nauczyć się czytać i pisać, chodziliśmy do szkoły. Tam uczono nas słuchania ("...na początku było słowo"), właściwego wypowiadania się i pisowni. Nauka i jej efekty były uzależnione od własnego zaangażowania i nauczyciela.

Jest wiele różnych środków wspomagających oczyszczanie, odchudzanie, leczenie itp. tak jak jest wielu nauczycieli, lekarzy, terapeutów itd. Lecz by zacząć cokolwiek robić w tym zakresie należy poszukać "lekarza", który pomoże nam uzyskać oczekiwany efekt - zakładając, iż będzie on właściwym i bezpiecznym dla nas. Szukamy więc i pytamy wśród znajomych o dobrego lekarza czy nauczyciela. Zbieramy opinie i rozpoczyna się wybór - ten czy ten? Znowu pytamy innych, szukamy informacji w internecie, w gazetach, reklamach, a nawet w barach. Wreszcie wybraliśmy. Człowiek mówi sensownie, jest elokwentny, ułożony nawet trochę kokieteryjny. Wysłuchał tego co mieliśmy do powiedzenia, pragnie spełnić nasze oczekiwania i daje nam receptę... To jakiś lek, nawet trochę "naturalny" -czytamy, po czym otrzymujemy zapewnienie "To Pani/Panu powinno pomóc, a jeśli nie to proszę przyjść ponownie". Czy ten lek odmienił nasze życie? Czy jesteśmy już szczęśliwi, a co za tym idzie potrafimy tym szczęściem dzielić się w taki sposób by inni również poczuli się przy nas lepiej? Bo jeżeli nie, to może coś poszło nie tak? A jeżeli nawet jesteśmy zadowoleni, a reszta jest mało istotna, w takim razie czy oby naprawdę zostaliśmy "oczyszczeni" A może jedynie odchudzeni ? z wrażliwości, współczucia, miłości. Może należy usiąść przy chorym na wózku inwalidzkim i zapytać: "Co w życiu jest najważniejsze"? To trudne, gdyż wymagałoby od nas gotowości na przyjęcie wskazówek, porad, upomnień. Jednym słowem musielibyśmy "posłuchać" czyli przyjąć pierwszą najtrudniejszą lekcję, kiedy prowadzący staje się prowadzonym, a chory ? drogowskazem do uzdrowienia.

Pierwsza lekcja to: OPARKO (Poukładaj właściwie swoje abecadło)
- w słowie OPARKO jest ukryta odpowiedź. Poprzekładaj litery na właściwe miejsca.


Dział: Uncategorised
środa, 13 styczeń 2010 17:20

Kontakt

Sklep zielarsko-medyczny,
czynny od poniedziałku do piątku w godzinach od 10.00 do 18.00 w sobotę od 10.00 do 13.00

Gabinet czynny:

Wtorek, środa, czwartek w godzinach od 10.00 do 17.00

Adres:

44-337 Jastrzębie Zdrój, ul. Wyzwolenia 134, tel. 32 47 00 756

Z powodu nieogarnialnej ilości połączeń telefonicznych od Państwa i z chęci zachowania podstawowych funkcji życiowych musiałem całkowicie zrezygnować z tej formy komunikacji. Jedyną formą indywidualnego kontaktu ze mną jest więc spotkanie osobiste, do którego, jeżeli tylko będzie to możliwe czasowo, bardzo zapraszam.

Informacje o tym gdzie i jak mnie spotkać znajdziesz w zakładce „Kontakt” lub „Aktualności”. Podany tam nr telefonu służy jedynie do kontaktu ze sklepem zielarsko-medycznym lub do umówienia terminu indywidualnego spotkania.

Wszystkie wiadomości jakie przekazujecie Państwo przez telefon na pewno zostają mi przekazane i będę odpowiadał na nie osobiście lub za pośrednictwem osób ze mną współpracujących, najszybciej jak tylko będę w stanie, choć czasem może to potrwać, proszę o wyrozumiałość. Wszelkie zapytania nie mające bezpośredniego związku z terapią ziołową prowadzoną w naszym gabinecie niestety pozostaną z mojej strony bez odpowiedzi. Bardzo proszę o wybaczenie.


Dział: Uncategorised
Strona 4 z 4

Aktualności

Porady Zielarskie Online

Skorzystaj z wygodnych konsultacji online, które pozwolą Ci uzyskać porady bez wychodzenia z domu.

Zarezerwuj poradę zielarską online - kliknij tutaj.  

Więcej…

Jak wzbudzić żal doskonały

Więcej…

STREFA IGNATIANUM

Wprowadzenie do modlitwy medytacyjnej.

Więcej…