Stosowanie ziół wymaga cierpliwości. Nie dlatego, że działają wolniej ale dlatego że dokładniej. Ziołami sięga się przyczyn, których pokłady nie rzadko leżą w dalekiej przeszłości naszego organizmu - pospolicie mówiąc – zalegają.
Pewien człowiek od lat zmagający się z chorobą układu krążenia został skierowany przez swojego lekarza na zabieg koronografii, który miał być wykonany za ok. 3 tygodnie od dnia wizyty. Przychodzi do sklepu zielarskiego i chce zakupić zioła poprawiające przepływ krwi w żyłach, mówiąc: „Proszę o jakieś mocne zioła na krążenie tylko takie które szybko działają bo za 3 tyg. mam zabieg”. Ekspedientka odpowiedziała zgodnie z prawdą, że nie ma takiego zioła ale jest proces terapeutyczny, który pozwala ten stan poprawić. Lecz potrzebny jest na to czas. Na to Pan odpowiada, że w takim razie te zioła są nic nie warte.
Człowiek przez większość życia w ogóle nie dba o swoje zdrowie, tłumacząc się pracą, obowiązkami i brakiem czasu. Zatem to nie on słucha swojego organizmu ale organizm musi podporządkować się jemu (zazwyczaj wszyscy inni dookoła również). Natura jest inna. Ona ma cierpliwość, długo czeka by człowiek postępował inaczej niż dotychczas. Później upada, a człowiek razem z nią. I kiedy tak spadamy, budzimy się nagle i chcemy wszystko naprawić w czasie przez siebie wyznaczonym.
Zdrowie, miłość i wiara rodzi się ze słuchania. To nie „koncert życzeń”. Tu wszystko ma znaczenie, a pośpiech jest wskazany jedynie przy biegunce.
Z obserwacji z lat ubiegłych trudno powiedzieć z czym mamy do czynienia. Trwa wyścig informacyjnych news-ów na temat zagrożeń ze strony zarówno grypy jak i szczepień przeciwko niej samej. Jedno jest pewne. Mycie rąk, używanie jednorazowych chusteczek higienicznych i zakrywanie ust przy kaszlu i kichaniu na pewno nie zaszkodzi.
Ponadto właściwe dla obecnego okresu pożywienie: Ciepłe posiłki o właściwych porach, żadnych owoców cytrusowych-one wychładzają organizm w czasie, kiedy na zewnątrz nie jest zbyt ciepło-trwa kalendarzowa zima (tak kwoli przypomnienia dla tych, którzy o tym zapominają). Właściwy ubiór podczas spacerów i „nagłych wyskoków” na zewnątrz.
Pamiętajmy również o stopach, by nie chodzić gołą stopą po zimnej powierzchni (podłodze).
Jak podają media, osoby u których wykryto wirus A/H1N1 już w tym czasie były chore, a zgony nie nastąpiły bezpośrednio z powodu tegoż wirusa. We wszystkim powinien być zdrowy rozsądek i opanowanie. Strach nigdy nie służył człowiekowi. Za to z pewnością stawał się sprzymierzeńcem dla tych, którzy czerpią korzyści z jego podsycania.
Podczas poważnych schorzeń wszyscy za wszelką cenę chcą dobrze się poczuć, nie zwracając uwagi na przyczyny swoich dolegliwości. W kilku poprzednich artykułach ukazywałem związek pomiędzy emocjami, a chorobą, ponieważ mają one duży wpływ na nasze zdrowie. Kiedy Duch wychodzi z ciała, wtedy człowiek umiera. Mówimy: „wyzionął Ducha”. Mówimy, ale w to nie wierzymy. I tutaj zaczyna się problem. Czynimy zupełnie inaczej niż mówimy. Mowa nie jest spójna z czynem. Czyżbyśmy rzucali słowa na wiatr? Jeżeli tak jest z większością naszych wypowiedzi to co musi dziać się z sercem, jeśli mowa z niego pochodzi... Słowa mogą również być tworzone w wyniku logicznego myślenia czyli w mózgu. Tak więc jeżeli wypowiadamy słowa, w które nie wierzymy, to co musi dziać się w tej biednej głowie...Może migrena?
Duch w człowieku zajmuje bardzo ważne miejsce, choć nie bierzemy go pod uwagę. Doceniamy go i czujemy tylko w sytuacjach, kiedy jesteśmy smutni, depresyjni, szczęśliwi lub zakochani. Nauka w oczywisty sposób zjawiska te wyjaśnia i dobrze. Bo gdyby było inaczej to nasze życie opierałoby się wyłącznie na cudach, które w innym języku nazywane są „przypadkami”. Kiedy notorycznie jesteśmy smutni, zamknięci w sobie, lub złośliwi wtedy zabijamy w sobie Ducha (czasami również w innych). Na konsekwencje nie trzeba długo czekać. Depresja, choroby serca, przemiany materii itp. Ale od czego są leki? No właśnie. Powinny służyć człowiekowi pod warunkiem, że nie staną się celem samym w sobie tzn. nie wystarczy brać leków aby być zdrowym.
Nad dobrym samopoczuciem, tak jak nad każdą inną czynnością trzeba popracować. Zacznijmy zatem od siebie, od małych rzeczy. Może na początek zacznijmy częściej się uśmiechać, i rzadziej wysłuchiwać złych wiadomości, które z każdej strony wchodzą do naszego Domu. Organizm zacznie wytwarzać więcej endorfiny (tzw.hormonu szczęścia, który tłumi odczuwanie drętwienia i bólu natomiast wzmaga uczucie przyjemności i dobrego nastroju). Miną stany niepokoju, lęku i braku cierpliwości... , a w ich miejsce przyjdzie wiara, nadzieja i miłość.