Wyświetlenie artykułów z etykietą: życia

wtorek, 16 kwiecień 2013 02:55

Jak uciszyć lęk

W poniższym artykule nie przeczytasz o leczeniu ale o wyzdrowieniu. Nie w wyniku wiedzy, a wiary. Nie ze względu na „zasługi”, tylko z miłości. Choroba to nie książka skarg i zażaleń w stosunku do całego świata. To czas, w którym człowiek na nowo odnajduje to, co przez lata tracił: czas, odpoczynek, przyjaciół, miłość… Wszystkie te rzeczy odzyskują wtedy swoje znaczenie i wartość. Dobrze jeśli tak jest. W przeciwnym razie, będzie to droga przez mękę roszczeń, użalania się nad sobą i wzajemnych pretensji.

Ale najgorszy nie jest sam fakt choroby, a lęk, który często nam towarzyszy przez większość życia.

Kiedy jest w nas dużo lęku - uciekamy przed tym co dobre, szlachetne i czyste. Istnieje w nas łatwość oskarżania innych, przekręcania faktów, przypisywania innym złych zamiarów. W lęku pojawia się nadmiar upadków i nadmierne zajmowanie się jedynie sobą. Jesteśmy skłonni do oszukiwania (często siebie samych), życia pozornego, nakładania masek; uciekamy od tego, co jest prawdą w kierunku zakłamania, prowadzenia określonej gry, która zaciemnia prawdę o nas. W lęku istnieje łatwość demoralizowania siebie oraz innych. Do lęku, w którym żyjemy trzeba dopuścić najpierw Jezusa Zmartwychwstałego. Bo tylko On może nas z niego wyprowadzić. Bez Niego będziemy wierzyli własnej iluzji, którą tworzymy przez lata.

Dlaczego piszę o Jezusie? Bo tylko On wycisza w człowieku ów lęk, a serca napełnia pokojem! Żaden lek tego nie zrobi. Zmartwychwstanie jest powrotem do życia, zwycięstwem nad chorobą i śmiercią. Ale nie można być zdrowym będąc zniewolonym lękiem, a tym samym pozbawionym pokoju serca.

W jaki sposób uwolnić się od terroru lęku w naszej codzienności? Prosić o Jego pokój i przyjąć dar pokoju. Pozwolić by sączył się on w serce w sposób niewidzialny, cichy przez codzienne słuchanie (słyszenie) i oglądanie tego, co Jezus mówił, jak reagował na człowieka, jak patrzył, dotykał, dokąd chodził. Trzeba upaść przed Nim na kolana, jak uczyniły to niewiasty, objąć Go za nogi i oddać pokłon. Objąć za nogi oznacza wejść w bliskość, więź, nawiązać kontakt z Jezusem - Nauczycielem, zamiast „nakręcać” się własnymi myślami i realizować jedynie siebie.

Zatem sursum corda! I nie lękaj się, bo Ja jestem z tobą - (przeczytaj całość – księga Izajasza rozdz.43 werset od 1-7 a w miejsce imienia "Jakub" wstaw swoje imię.)

Na początek wystarczy.

C.D.N.

Dział: Uncategorised
środa, 20 luty 2013 12:50

QUO VADIS? Dokąd zmierzasz?

Ostatnimi czasy ponownie w internecie pojawiają się złowieszcze wizje zapowiadajace zbliżający się koniec świata. Jedną z nich miałaby być "przepowiednia" św.Ojca Pio. Na naszej stronie całkiem niedawno mówiliśmy o tym, iż Ojciec Pio jeszcze za życia był wielkim przeciwnikiem jakichkolwiek wizji przepowiadających przyszłość. Potwierdził to (żyjący do dzisiaj) jego syn duchowy o.Domenico Labellarte, jak również zakonnicy z Sanktuarium św.Ojca Pio k.Częstochowy. Autorzy internetowych tekstów powołują się na listy o.Pio wyrywając co niektóre cytaty z całości jego przekazu, tak by służyły własnemu celowi autora. Znając św.Ojca Pio prawdopodobnie dostali by najzwyczajniej za to po pysku. Ale tymczasem zasiewają lęk i niepokój w sercach ludzi, dla których ten czcigodny, biedny zakonnik jest przewodnikiem na drogach życia.

Szkoda, że nie pisze się tego na czym mu zależało: o nawróceniu, miłości bliźniego, grzechach nieczystośći , o wartościach rodzinnych wypływających z połączenia kobiety i mężczyzny w sakramencie małżeństwa. O miłości do Kościoła, szacunku dla kapłanów, o sakramencie pokuty i pojednania o tym, że człowiek nie powinien dłużej zwlekać ze spowiedziom jak osiem dni. Dlaczego nie chcecie pisać tego o czym on naprawdę mówł i co przeżywał. Ojciec Pio pisał i to wiele, zwłaszcza listów, które są prawdziwym arcydziełem duchowości. Listy to prawie cztery tysiące stron, zebranych w czterech tomach, przeważnie z okresu młodości, kiedy to podupadły na zdrowiu w pisaniu znajdował możliwość utrzymywania kontaktów ze swoimi duchowymi dziećmi i kierownikiem duchowym. Listy bardzo pomagały i nadal pomagają wielu ludziom pogubionym na drodze życia. W swoich listach podnosił słabych na duchu, umacniał, pocieszał, napominał ale nie straszył datami i wizją nadchodzącego kataklizmu. W jednym z listów pisał:” Strach jest większym złem niż samo zło. (CE, s. 33).

Zatem na czym zależy autorom owych "śmietnikowych przepowiedni"? Z pewnością nie na tym samym co Ojcu Pio.

Dział: Uncategorised
piątek, 14 grudzień 2012 16:18

Koniec świata z Ojcem Pio

Ojciec Pio urodził się w Pietralcina, we Włoszech, w dniu 25-ego maja 1887 r. Był czwartym dzieckiem Grazio Maria Forgione i Marii Giuseppa De Nunzio, nadano mu imię Francesco, po bracie, który zmarł wkrótce po urodzeniu. Już od wczesnej młodości, jego pragnieniem było wstąpienie do zakonu, w którym mnisi „nosili brodę”. Jego marzenie wstąpienia do Zakonu Kapucynów-Braci Mniejszych zrealizowało się w 1903 r, kiedy on został przyjęty do klasztoru w Morcone w Prowincji Foggia. W 1916 r., walcząc ze słabym zdrowiem, został on przeniesiony do klasztoru Matki Boskiej Łaskawej w San Giovanni Rotondo i tu już pozostał do końca życia. Ten skromny ksiądz, z San Giovanni Rotondo, we Włoszech, został pobłogosławiony przez Boga na wiele cudownych i tajemniczych sposobów. Życie Ojca Pio naznaczone było niezwykłą prostotą i pokorą. Słuchał wszystkich z miłością, nie obnosząc się z darami i charyzmatami, jakich udzielił mu Pan.

Takiego Ojca Pio poznałem, bo takim właśnie był człowiekiem. Życie tego pokornego zakonnika nadal codziennie pogłębiam dzięki Apostołom Jezusa Ukrzyżowanego, którego założycielem jest duchowy syn Ojca Pio-o.Domenico Labellarte. Dane mi było go poznać dzięki wspaniałym kapłanom- o.Janowi Bańkowskiemu i o.Egeniuszowi Lorek, którzy w Polsce i w świecie prowadzą Dzieło w Służbie Bożego Miłosierdzia. Przez ponad dwadzieścia lat pełnili oni posługę we Włoszech m.in. w San Giovanni Rotondo. Przez te wszystkie lata poznawali Ojca Pio podczas niekończących się rozmów z o.Domenico. Stąd uważam, że mogą oni powiedzieć więcej prawdziwych treści na temat Ojca Pio aniżeli nie jeden artykuł opisujący niby "jego przepowiednię".

Kiedy zapytałem o.Eugeniusza Lorek (Przełożonego Generalnego Zakonu Apostołów Jezusa Ukrzyżowanego) co Ojciec Pio mówił o końcu świata, odpowiedział krótko: „Ojciec Pio nigdy nie mówił o żadnych datach i przepowiedniach! Był temu bardzo przeciwny, jeśli ktokolwiek go o to pytał”. Ponadto dodał: „Ludzie powinni bardziej bać się Boga niż końca świata.”

Ojciec Pio pisał i to wiele, zwłaszcza listów, które są prawdziwym arcydziełem duchowości. Listy to prawie cztery tysiące stron, zebranych w czterech tomach, przeważnie z okresu młodości, kiedy to podupadły na zdrowiu w pisaniu znajdował możliwość utrzymywania kontaktów ze swoimi duchowymi dziećmi. Listy bardzo pomagały i nadal pomagają wielu ludziom pogubionym na drodze życia. W swoich listach podnosił słabych na duchu, umacniał, pocieszał, napominał ale nie straszył datami i wizją nadchodzącego kataklizmu. W jednym z listów pisał:” Strach jest większym złem niż samo zło. (CE, s. 33).

Kustosz Sanktuarium Św. Ojca Pio oraz Przełożony Instytutu Zakonnego Apostołowie Jezusa Ukrzyżowanego w Polsce, o.Jan Bańkowski zapytany na temat „przepowiedni” Ojca Pio, powiedział: „We wszystkich artykułach, które czytałem nie ma konkretnego odniesienia do któregoś z listów Ojca Pio. Natomiast znjaduję w nich dużo wypowiedzi negujących Kościół. Ich autorzy powołują się na źródło „z Internetu”, z „księgi przepowiedni” lub ogólnie z „kopii listów Ojca Pio”. Nasz założyciel, o.Domenico Labellarte (syn duchowy Ojca Pio) powtarzał, że Ojciec Pio bardzo kochał Kościół, a każdy kto próbował źle mówić o nim, został stanowczo napomniany. Nigdy nie słyszałem, by Ojciec Pio mówił o datach lub wydarzeniach związanych z końcem świata”.

"Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec." (Mk 13, 32)
- Oznacza to, że musimy a priori odrzucić wszelkie kalkulacje, spekulacje i proroctwa określające datę końca czasów. To wydarzenie jest ukryte w tajemnicy Ojca i takim powinno pozostać. Chcąc pozostać wiernym słowu Jezusa, który podkreśla, iż oprócz Ojca nikt nie zna dnia ani godziny, musimy wystrzegać się pokusy dwojakiego rodzaju: życia tak, jakby godzina ta nigdy nie miała nadejść, lub wykazywania zbyt wielkiej niecierpliwości i przynaglania nadejścia końca czasów.

J.S.
Dział: Uncategorised
wtorek, 28 luty 2012 19:09

Ścieżka zdrowia

Droga do zdrowia nierzadko bywa długą. I nie ze względu na chorobę, co przyczynę jej powstawania. Dzisiaj chcemy iść na skróty, szybko i efektownie co nie zawsze znaczy efektywnie. Nie twierdzę, że jest cokolwiek złego w szukaniu szybkich rozwiązań, ani że nie są one potrzebne. Tym jednak, którzy szukają szybkiej i w miarę prostej drogi proponuję „lot kury” – z płotu w dół. Jezus nie próbował uciec przed cierpieniem ale są tacy, którzy tego pragną. Jest ich wielu.

By oszukać siebie, chodzą do wróżek. Przeżywają wewnętrzny lęk, więc kupują kamienie lub „pierścienie szczęścia”, bo wierzą w moc talizmanu. Wierzą, że to uchroni ich przed nieszczęściem. Ale gorsi są wszyscy ci, którzy wykorzystują ludzki lęk i wmawiają, że uwolnią od cierpienia. Tak naprawdę oddalają was nie od bólu, ale od poznania tajemnicy życia. Bo w cierpieniu jest tajemnica życia, która ukazuje nam nieodkrytą prawdę o sobie. Dzisiaj prawie wszyscy sprzedają łatwe rozwiązania, zapychając chorego człowieka pustką. Uzdrowienie nie polega na wykupieniu serii lekarstw, witamin czy piciu ziół. Uzdrowienie jest procesem nawracania, przemiany.

Kierowca, który jedzie w niewłaściwym kierunku pyta o drogę, patrzy do mapy i zawraca. Tylko w ten sposób może dojechać do celu. Człowiek mądry, który błądzi, zagląda w siebie i się nawraca. Dobrze gdy pyta jak to uczynić, zmienia się i staje się lepszym. Tylko wtedy minie lęk, niepokój, rozdrażnienie i bezradność. Pamiętajmy, że leki, zioła, witaminy czy dieta są jedynie środkami pomocniczymi w drodze do zdrowia, ale ono jeszcze nie gwarantuje uzdrowienia.

Dział: Uncategorised
niedziela, 22 sierpień 2010 02:48

Bóle nóg

Z kolei ta dolegliwość jest często wyrazem niepokoju o siebie i swoją przyszłość. Również pokazują, że droga, którą podążamy nie zawsze musi być tą właściwą. Poprzez tę dolegliwość organizm chce cię przekonać, że nie masz się czego obawiać. Spowolnił tempo twego zabieganego życia aby wszystko dobrze przemyśleć i podjąć konkretne decyzje, które poprawią twoje samopoczucie.
Dział: 2010
poniedziałek, 03 maj 2010 23:44

Małżeństwo

Małżeństwo jest dynamicznym procesem odkrywania-jak pisał Marion Stround. Małżeństwo jest podróżowaniem – nie przybyciem. W małżeństwie znalezienie właściwej osoby jest tak samo ważne, jak bycie właściwą osobą. Małżeństwo jest sztuką... i jak każdy twórczy proces wymaga wysiłku i przemiany tak, aby sławo „ja” zamieniało się w „my”. Aby radość z otrzymywania zamieniać na wspaniałomyślność obdarowania. By każdy upadek stawał się nową okazją do powstania. Bo miłość się staje... Miłość nie jest umeblowanym mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym „TAK”, ale jest mnóstwem „tak”, które wypełniają życie, pośród mnóstwa „nie”. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim. Dlatego dbaj o to, by nie zabijać nadziei, by nie poniżać lecz podnosić, nie rozpraszać, a zbierać. Bo dobre jest tylko to co uczciwe, wszystkie pozostałe dobra są fałszywe i podrobione.

Marion Stroud

Dział: Uncategorised
wtorek, 09 marzec 2010 22:37

Kocham Cię Mamo

1 dzień z życia.
Kilka minut temu zostałem powołany do życia na Ziemi. Istnieję. Powstałem z miłości moich rodziców. Czuję się wspaniale, jest mi ciepło i przyjemnie. Jestem taki szczęśliwy!! Bardzo chcę żyć. Bardzo dziękuję Bogu i moim Rodzicom, życie to największy i najwspanialszy dar, jaki mogli mi ofiarować. Będę im wdzięczny do końca życia. Żyję w mojej mamie. Ona jeszcze nic nie wie o moim istnieniu, ale czuję że bardzo, bardzo mnie kocha. Dziś po raz pierwszy słyszałem Jej głos,głos mojej Mamy. Jest taki ciepły. Moja Mama jest wspaniałą, dobrą osobą, czuję to. Już nie mogę się doczekać kiedy ją zobaczę. Na pewno jest bardzo piękna. Moja Mama...Moja... Kiedy zobaczę świat? Jak wspaniale jest żyć...
Wielka radość...
Hm...

2 dzień życia.
To już drugi dzień mojego życia. Jeszcze nie przypominam człowieka,ale przecież nim jestem? Już za 9 miesięcy ujrzę świat po raz pierwszy. Słyszę głosy mojej rodziny-już niedługo do nich dołączę. Dzisiaj usłyszałem imię mojej Mamusi-Karolina. Piękne,drogie mi imię...
Oczekiwanie...
Niecierpliwość...

30 dzień życia.

Liczę sobie już cały miesiąc. Ale urosłem! Przez ten czas wiele dowiedziałem sie o świecie. Moja Mama tak pięknie i dużo o nim opowiada. A jak pięknie śpiewa! Jestem z niej naprawdę dumny. Tak bardzo chcę zobaczyć to wszystko, o czym opowiadała. Dzisiaj byliśmy w lesie .Mogę powiedzieć że, ja też byłem. Przecież tam,gdzie ona,tam i ja. Czułem, że moja Mama jest tam szczęśliwa,ze kocha to miejsce. Ja też je pokochałem,chociaż jeszcze go nie widziałem. Nie wiem,jak wygląda las,ale moja Mama uwielbia tam spacerować. Na pewno kiedyś mnie tam zabiorą,z Tatą. Zaraz, co ja słyszę? Moja ukochana Mama właśnie dowiedziała się że w niej żyję!! Ale nowina! Wspaniale....Ale co to? Zaraz zaraz...Ona wcale się nie cieszy!! Co się dzieje? Dlaczego ona płacze?! A może to łzy szczęścia?!
Niepewność...

3 godziny później...
Jestem ciekawy, jak zareaguje mój Tata na wiadomość, że za 8 miesięcy pojawię się na świecie. Na pewno będzie bardzo szczęśliwy. Stworzymy wspaniałą,kochającą się rodzinę. Ja,Mama i Tata. Cudownie,prawda? No,ja też tak myślę!

kilka minut później...
Co to?! Co ja słyszę?! Tata bardzo głośno krzyczy. Słowa wypowiedziane kilka sekund temu nadal słyszę bardzo wyraźnie. Mój ukochany Tatuś bardzo głośno krzyczał: ,,Karolina,Ty chyba kompletnie zwariowałaś?! Jak Ty to sobie wyobrażasz?! Zaczynamy studia,wszystko zaczynało się powoli układać, a Ty teraz z ciążą wyskakujesz?! Jesteś kompletnie nieodpowiedzialna! To twój problem, mnie to nic nie obchodzi! Dopóki się TEGO nie pozbędziesz, nie mamy o czym rozmawiać! Nie, nie, nie! Ja po prostu nie mogę w to uwierzyć! Zwariowałaś!! I to akurat teraz,kiedy zaczęliśmy wychodzić na prostą ?! '' Mama, szlochając,cicho powiedziała: ,,A Ty nagle nie wiesz skąd się dzieci biorą?! To jest NASZE dziecko. Ono stanowi dla Ciebie problem?! Sama jetem pełna niepokoju, nie wiem co robić. Oczekiwałam, że podtrzymasz mnie na duchu, powiesz że sobie poradzimy, że wszystko będzie dobrze, że jakoś się ułoży...Teraz jestem pewna, że nie mogę na Ciebie liczyć. Tak naprawdę to nigdy nie mogłam! Zawsze byłeś nieodpowiedzialnym człowiekiem! Ja chcę urodzić to dziecko! Już podjęłam decyzję!' Tata wysłuchał mamy a potem bardzo niewyraźnie rzucił: ,,jeśli nie pozbędziesz się TEGO, to z nami koniec!'' Wyszedł trzaskając drzwiami. Nic z tego nie rozumiem,ale boję się. Nikt, kto nie był w takiej sytuacji nie wie, co to strach o własne życie. O życie, którego pragnie się jak niczego innego na świecie. Czy mnie nazywa ''tym''?! Bardzo się boję. Poczułem uderzenie w brzuch. Boli,boli,bardzo boli...

Strach....

31 dzień z życia
Słyszałem rozmowę moich rodziców... Teraz dotarły do mnie słowa Taty. Stwierdził, że trzeba 'usunąć' problem....nie wiem co to znaczy,ale na pewno nie jest to nic dobrego....To ja jestem tym problemem, prawda? Nie wierzę...Przecież moja Mama mnie kocha i nie pozwoli zrobić mi krzywdy. To oczywiste...

Nadzieja, ale i rozpacz...

37 dzień z życia

Teraz rozumiem...moi rodzice mnie nie chcą. Nie chcą żebym żył. Słyszałem dziś rozmowę mojej Mamy z jej przyjaciółka, Marzeną. Mama płakała, mówiła że nie wie co robić, że to dla niej trudne. Zwierzyła się, że przeze mnie będzie musiała zrezygnować ze studiów,że zniszczę jej życie. Twierdziła, że jest za młoda na dziecko,nie poradzi sobie z wychowaniem. Naprawdę,bardzo chciałaby mieć dziecko,ale że to nie jest odpowiedni moment w jej życiu. To dla niej bardzo trudna decyzja. Płakała, zwierzała się, że w pierwszej chwili była zdecydowana urodzić, pokonać wszystkie przeszkody, poradzić sobie ze wszystkimi kłodami rzucanymi jej pod nogi...Ale po rozmowie z Arturem, czuje się rozdarta. Wie, że jest on nieodpowiedzialnym człowiekiem, ale ona nadal bardzo go kocha. Wiem, to dla niej ciężkie. Ale czy ona nie wie o tym, że ja ją kocham ?! Marzena milczała przez dłuższą chwilę, aż w końcu wybuchła. Krzyczała: ,,Karolina,dziewczyno, jak możesz odebrać życie temu dziecku, nie dając nawet szansy poznania świata? Nie poznaję Cię!!! Zawsze byłaś przeciwna aborcji! Nie masz prawa decydować o życiu i śmierci,od tego jest Bóg! Żaden człowiek nie ma prawa odbierać drugiemu człowiekowi życia! Tyle razy rozmawiałyśmy o karze śmierci dla zwyrodnialców, którzy z zimną krwią zabijają niewinnych ludzi! A teraz Ty, moja najlepsza przyjaciółka, chcesz zamordować małą bezbronną istotkę! To tak, jakbyś zabiła część siebie. Dziecko, które chcesz zabić, jest przecież częścią Ciebie i mężczyzny którego kochasz! Wyobrażasz sobie, że usuniesz tę ciążę i na drugi dzień o wszystkim zapomnisz?! Nie łudź się! Każdego dnia, każdej minuty, będziesz myślała,czy byłby to chłopiec czy dziewczynka. Będziesz się zastanawiać:do kogo byłoby podobne? Ile by teraz miało lat? Jaki kolor miałyby jego oczy?! A kiedy przechodząc w drodze do pracy, w pobliżu placu zabaw będziesz widziała inne,wesoło bawiące się dzieci-będziesz myślała o tym, które zabiłaś! Tak! ZABIŁAŚ!!! Wstydź się, Karolina! Odpowiedz szczerze:chciałabyś żeby Twoja mama myślała tak, jak Ty,23lata temu?! Chciałabyś, żeby Cię ,,usunęła'' i w tak okrutny sposób pozbyła się problemu?! '' .Stwierdziła także że słowo ''usunąć'' łagodzi to co naprawdę oznacza-morderstwo. Po tym słowotoku Mama wstała i bez słowa wybiegła z mieszkania Marzeny, zanosząc się płaczem. Postanowiła wybrać się do księdza, wieloletniego przyjaciela rodziny...Jest załamana. Mamusiu, czemu to robisz? Pozwól mi z tobą żyć!
Przerażenie...

40 dzień z życia

Po raz pierwszy jestem w kościele...Słyszę ciszę i cichą modlitwę mojej Mamy. Prosi Boga,aby jej pomógł. Nie wie, co robić...Poszła na plebanię,aby porozmawiać z księdzem. Jej dłonie drżały,podobnie jak głos. Był zupełnie inny niż zazwyczaj. Pełen rozpaczy,niepewności,a także bólu...Jest kompletnie zdezorientowana. Opowiadała o mnie, rzewnie płacząc przy tym. Mówiła że wie,że nie ma prawa decydować o tym, czy pozwolić komuś żyć. Ale także chciałaby skończyć studia,oszczędzić wstydu rodzinie. Nieślubne dziecko w małym miasteczku byłoby prawdziwym skandalem. Duszpasterz powiedział, że wg Kościoła aborcja jest zabójstwem,grzechem śmiertelnym. Uświadamiał mojej Mamie że aborcja stanowi akt zabójstwa bezbronnej osoby ludzkiej i jest zarazem krańcowym przejawem ideologii pogardy dla życia ludzkiego ,,Karolinko,wiem że jest ci teraz bardzo,bardzo ciężko. Ale muszę zacytować ci pewne słowa Katechizmu Kościoła Katolickiego:' Życie ludzkie od chwili poczęcia winno być szanowane i chronione w sposób absolutny. Już od pierwszej chwili swego istnienia istota ludzka powinna mieć przyznane prawa osoby, wśród nich nienaruszalne prawo każdej niewinnej istoty do życia (...)*KKK2270 ' Jego głos był spokojny,ale stanowczy .Zapytał Mamę, czy na pewno pamięta jak brzmi piąte przykazanie Dekalogu. Mama szepnęła cicho, ale wyraźnie: ,,nie zabijaj '' a po jej policzkach płynęły łzy. Wiedział, że nie może mamie niczego nakazać,prosił tylko ,żeby przemyślała swoja decyzję...Decyzję, która odbije się na całym jej życiu,niezależnie od tego, jaka ona będzie. Czasem myślę, że może będzie lepiej, jeśli się nie urodzę? Jak poradzę sobie z myślą że najbliżsi ludzie na świecie chcieli mnie zabić?! Że oni mnie po prostu nie chcą?! Że mnie nie kochają?! Bez ich miłości co ze mną będzie...

Bezsilność...
Nadzieja...
Nadzieja na życie...
Nadzieja na miłość..

42 dzień mojego życia
Mama nie spała całą noc. Płakała. Nadal nie wiem, co się dzieje...Słyszę, jak otwierają się drzwi gabinetu lekarskiego. Słyszę słowa mojej Mamy. Nazywa mnie ,,problemem". Lekarz mówi, że ''szybciutko? może się pozbyć tego problemu. Tanio. Cena za śmierć. Ta okrutna rozpacz. Ta gorycz...Co to znaczy? Czy moja Mama chce mnie zabić? Mamo błagam,chcę żyć!!! BŁAGAM! To boli....Kręci mi się w głowie,wszystko zaczyna wirować! Mamo co się dzieje?! Mamo,pomóż! Pomóż mi! To boli!!! Bardzo boli.... Chyba już nie słyszysz mojego głosu...

Tu gdzie teraz jestem, nie liczy się czasu...
Mamo...? Mamusiu czemu mnie nie chciałaś?! Czemu nie pozwoliłaś mi być? Tak bardzo chciałem zobaczyć ciebie i...świat. Ten las, w którym tak często spędzałaś czas...Spędzaliśmy go razem,chociaż Ty jeszcze wtedy o tym nie wiedziałaś. Jestem pewny (tak...tak,byłem chłopcem...) że nie zapomnisz o mnie do końca życia, ani ja o tobie Mamusiu.. Nie martw się, tam, gdzie jestem, jest mi już dobrze...Kocham Cię, Mamo.

Rzekł znowu do swoich uczniów: Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą.(Łk 17,1)
Dział: Uncategorised
wtorek, 09 marzec 2010 22:35

Otoczmy troską życie

Życie ludzkie nie rozpoczyna się z chwilą narodzin lecz w momencie poczęcia. Aby to zrozumieć powinniśmy najpierw pojąć głębokie znaczenie ciąży, zarówno dla matki jak i dziecka oraz wpływ tego czasu na późniejsze jego zdrowie. Powinniśmy wiedzieć, że w momencie połączenia komórki jajowej i plemnika pojawia się pierwsza komórka życia, która 36 godzin po zapłodnieniu tworzy już pierwszy zarodek niemowlaka.

Teraz przez dziewięć miesięcy maleństwo będzie przygotowywało się do samodzielnego życia. Złośliwi powiedzą, że po 36 godz jest dopiero zarodek. Ale czy martwa komórka może stworzyć życie? - ludzkie życie! Nie. Ta komórka jest komórką żywą od momentu poczęcia- niosącą powtarzam, ludzkie życie! Począwszy od szóstego miesiąca ciąży (a prawdopodobnie i wcześniej), dziecko jest już istotą "myślącą", czującą, doświadczającą, pamiętającą i reagującą na swoje otoczenie i na to, co się wokół niego dzieje. Jeżeli ze względu na długotrwały stres naczynia krwionośne ulegają obkurczeniu, a krew staje się słabszym nośnikiem tlenu to co może odczuwać wtedy dziecko?

Kiedy złość, zazdrość, złośliwość są dominującymi cechami charakteru, wtedy mówimy o takiej osobie, że jest choleryczna albo że ją żółć zalewa. Jakież to wymowne... W przypadku nadpobudliwości emocjonalnej wątroba wydziela więcej żółci do pęcherzyka żółciowego, ten z kolei zalewa nią żołądek i... Później dziwimy się dlaczego dziecko po porodzie ma ?żółtaczkę wrodzoną?, stany zapalne np. płuc lub układu moczowego. Pewne schorzenia często swój początek mają w emocjach.

Dlatego otoczmy troską życie! Nie tylko to bezbronne, najdelikatniejsze i najmniejsze lecz również życie człowieka żyjącego obok. Otoczmy troską jego rzadki uśmiech, otoczmy troską chwile spędzone razem i czas... podarujmy sobie czas na miłość i przebaczenie, by... nauczyć się żyć ? RAZEM.

Dział: Uncategorised

Aktualności

Porady Zielarskie Online

Skorzystaj z wygodnych konsultacji online, które pozwolą Ci uzyskać porady bez wychodzenia z domu.

Zarezerwuj poradę zielarską online - kliknij tutaj.  

Więcej…

Jak wzbudzić żal doskonały

Więcej…

STREFA IGNATIANUM

Wprowadzenie do modlitwy medytacyjnej.

Więcej…